reklama
reklama

Biłgorajanin przepłynął 50 kilometrów! -Strasznie mnie bolą ręce i jednak to odczuwam - mówi w rozmowie z Nową Gazetą Biłgorajską

Opublikowano:
Autor:

Biłgorajanin przepłynął 50 kilometrów! -Strasznie mnie bolą ręce i jednak to odczuwam - mówi w rozmowie z Nową Gazetą Biłgorajską - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Biłgorajskie
reklama

Żyjesz? (śmiech). Ciężko było mi w ogóle zasnąć. Ale jak już poszedłem spać, to obudziłem się w niedzielę około 9-tej. Masz świadomość co zrobiłeś w ostatnich godzinach? Chyba jeszcze to do mnie nie dociera. To wszystko co się wydarzyło zaskoczyło także mnie. Ale gdyby nie wielka życzliwość i wsparcie wielu osób, które mi pomagały i mnie wspierały, to raczej trudno byłoby samemu sobie z tym poradzić. Sporo ludzi przychodziło nad zalew, dopingowali mnie i czułem, że są ze mną. To tak jakby płynęli ze mną przez te 50 kilometrów i to jest także ich wielki udział. W wodzie byłeś przez 18 godzin. Tak, trochę się to przedłużyło, bo liczyłem, że 50 kilometrów uda mi się przepłynąć w 14 godzin. Wystartowałem w sobotę o 6 rano, a 50 kilometrów udało się pokonać tuż przed północą. Podobno jakieś problem i skurcze, były na trasie. Właśnie były. Były przede wszystkim otarcia na karku od tej pianki, którą miałem na sobie. Skurcze też miałem i trochę się zdziwiłem, bo przyjmowałem magnez regularnie. Dobrze się nawadniałem przez cały dystans, bo obok mnie płynęli moi koledzy i podawali mi to wszystko. Byłem trochę w szoku, że są te skurcze. Do tego w tej wodzie było mi jednak dość zimno i wydaje mi się, że przez te zimne prądy skurcze mogły mnie też łapać. Na którym kilometrze było najtrudniej i był największy kryzys? Gdzieś tak po 16-tym kilometrze miałem problem z głową. Musiałem sobie trochę psychikę opanować. Były takie ryzykowane momenty, że już miałem kończyć i wychodzić z wody, ale najważniejsze, że mi przeszło i te trudne chwile przetrwałem. A od 35 kilometra było z górki. Te ostatnie 15 kilometrów to już byłem tak znieczulony, że nie odczuwałem praktycznie żadnego bólu. Kibiców w ogóle widziałeś i słyszałeś? Cały czas ludzie stali na brzegu. Właśnie słyszałem! Było słychać i było widać i dobrze wiedziałem, że tam są moi bliscy, ale też całkiem obcy ludzie. Zwyczajnie lepiej się czułem i dodawało mi to siły. Na pewno mi to pomagało i mnie podbudowało. Wiesz już jaki jest efekt zbiórki, prowadzonej nad zalewem przez wolontariuszy? Sam jeszcze tego nie wiem, bo musi to wszystko zostać dokładnie policzone. Z tego co wiem, to jeszcze trwa. To co zrobiłeś pokazuje, że w Biłgoraju można robić fajne rzeczy. Wystarczy tylko chcieć. Z pewnością tak. Wszędzie można robić coś pożytecznego, tylko trzeba chcieć. Trzeba mieć zaparcie do tego i trzeba mieć jakiś cel. Bo bez tego, to życie nie ma najmniejszego sensu. Rozumiem, że chwilowo kąpieli w zalewie Bojary masz dość? (śmiech). Chwilowo chyba jednak tak. Delikatnie się wyleczyłem i muszę moment odpocząć. Po tych 18 godzinach w wodzie, strasznie mnie bolą ręce i jednak to odczuwam. Ciężko mi wstać z łóżka i mam trochę gorączkę, ale jak się tylko podleczę, to muszę iść się "rozpływać" z tego wszystkiego. I wrócę oczywiście nad zalew, żeby się nie zastać w miejscu. Jak cię bolą ręce, to pewnie nie możesz odpisywać na wiadomości? Bo tych chyba dostałeś sporo. Mnóstwo! I sms-ów i wiadomości w moich mediach społecznościowych. To bardzo miłe, ale faktycznie jeszcze nie każdemu zdążyłem odpisać i odpowiedzieć. Bardzo dziękuję znajomym, ale też całkiem obcym ludziom z drugiego końca Polski, którzy napisali jakieś miłe słowa. Ludzie pokazali, że mnie wspierają, że to był dobry pomysł i za to jeszcze raz chcę podziękować.  

reklama
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

TestBilgorajopis Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama