-Nie wiadomo, kto ani na podstawie jakich dokumentów wymyślił, że Frampol był dla Luftwaffe celem poligonowym - pisze autor.
-Tę bzdurę następnie powielili nasi wszelkiej maści pseudo-historycy, jak też wszelkiej maści dziennikarze. Swego czasu cegiełkę bzdury dodał pan Sikorski, że na zdjęciach lotniczych Frampola widzi wyłożone przez ludzi z V kolumny płachty kierunkowe, co akurat jest wyłącznym wymysłem jego bujnej wyobraźni. Dlatego że Luftwaffe nie potrzebowała żadnego wspomagania z ziemi, bo miała doskonale rozpoznane wszystkie miasteczka czy też wsie.
Cały dwustonnicowy materiał o bombardowaniu Frampola, z unikalnymi zdjęciami - TYLKO w papierowym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej. Dostępna w kioskach, sklepach i punktach kolportażu w całym powiecie biłgorajskim.
A i takie wyłożenie płacht kierunkowych byłoby nierealne do realizacji z racji nasycenia terenu wojskiem, jak też ludności lokalnej, która takowy fakt szybko by zauważyła. W sieci można także znaleźć opisy, jakoby żołnierze WP, którzy byli w miasteczku, strzelali z broni osobistej do niemieckich bombowców, które przelatywały nad miasteczkiem. Jest to bzdura, bo w WP przestrzegano surowo zasad maskowania w dzień, jak też zasady ograniczonego ruchu po drogach. Żołnierze doskonale wiedzieli, że Niemcy panują w powietrzu, więc robili wszystko, by nie narażać miast i miasteczek czy wsi na ataki z powietrza. W sieci można także odnaleźć wpis, że na miasteczko spadło około 700 ton bomb - akurat w tym wypadku ktoś solidnie popłynął, bo w czasie nalotów niemieckich na żadne polskie miasto i miasteczko, czy też wieś, nigdy nie spadł taki tonaż bomb. Trzeba jasno zaznaczyć, że to nic więcej, jak bzdura. Wymieniłem tu najbardziej znane bzdury na temat nalotu na Frampol i wyjaśniłem ich głupotę - przekazuje autor.
reklama
Komentarze (0)