reklama
reklama

Chora kobieta chciała iść do DPS-u. Taką dostała "pomoc" ...

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Chora kobieta chciała iść do DPS-u. Taką dostała "pomoc" ... - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Biłgorajskie
reklama

Pani Czesława przez całe życie radziła sobie ze swoim gospodarstwem domowym w Hoszni Ordynackiej. Ale gdy w lecie tego rok zachorowała, po wyjściu ze szpitala nie było mowy o samodzielnym funkcjonowaniu. Dlatego rodzina zgłosiła się o pomoc do miejscowego GOPS-u. Ale zamiast pomocy, natrafili na biurokratyczny mur. O sprawie opowiedział nam zbulwersowany syn pani Czesławy. - Mama do szpitala trafiła w lecie. Zdrowie się posypało. Ze szpitala zabrałem ją do swojego domu w Biłgoraju, bo była już leżąca - opowiada.  Chora matka, niepełnosprawny syn i urzędniczy ping-pong Mężczyzna  podkreśla, że pomimo szczerych chęci nie mógł na stałe zająć się mamą, bo sam jest osobą niepełnosprawną i to pierwszej grupy. Z mamą zgłosili się więc do GOPS w Goraju z prośbą o skierowanie pani Czesławy do Domu Pomocy Społecznej dla Kombatantów w Biłgoraju. - To blisko mojego domu, na miejscu mógłbym ją codziennie odwiedzać, mielibyśmy stały kontakt - mówi syn pani Czesławy. I tu zaczęły się problemy. Gminny Ośrodek Pomocy w Goraju uznał się za niewłaściwy do rozpatrzenia wniosku. I odesłał akta do MOPR-u Biłgoraja, gdyż kobieta w tamtym momencie przebywała na terenie miasta. Biłgorajski MOPS również stwierdził, że to nie jego problem i odesłał dokumenty dalej. Biurokracja ruszyła, a rodzina została na kilka miesięcy bez pomocy. - Żona wzięła urlop, żeby zajmować się mną i moją matką. Urlop się skończył, a biurokracja trwała. Zostaliśmy bez żadnej pomocy, bo sprawdzali, gdzie mieszka mama. Chociaż my im wszystko relacjonowaliśmy. U mnie w Biłgoraju była tylko czasowo po szpitalu, nie mogła tu zostać na stałe - tłumaczy syn kobiety. Kilka miesięcy sprawdzali, gdzie mieszka kobieta Oba samorządy uznały się za niewłaściwe do załatwienia sprawy, powołując się na przepisy, stanowiące, że samorządem, który ma zająć się sprawą, jest ten, na terenie którego na stałe zamieszkuje petent. Problem wziął się stąd, że przepisy ustawy o pomocy społecznej nie zawierają definicji miejsca zamieszkania. Sporem zajęło się więc Samorządowe Kolegium Odwoławcze, które miało za zadanie ustalić, gdzie mieszka pani Czesława. (...)

Więcej o sprawie w najnowszym papierowym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej. Możliwe, że nie jedynej podobnej w powiecie biłgorajskim. Czekamy na informacje i komentarze: nowa@gazetabilgoraj.pl

  foto: zdjęcie ilustracyjne (pixabay.com)  

reklama
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama