Określenie śmigus-dyngus, powstało z połączenie dwóch odrębnych zwyczajów. Śmigus pierwotnie oznaczał uderzanie gałęziami, rózgami albo palmą. Dawniej w Poniedziałek Wielkanocny był zwyczaj smagania panien po nogach witkami, gałęziami i polewania wodą – podwójne lanie dopóty, dopóki dziewczyna nie złożyła okupu. Dyngus dawał możliwość wykupienia się dziewcząt od podwójnego lania. Znaczy tyle, co branie okupu, wykup. Nie możemy też zapominać, że dyngus to słowiański „włóczebny”, dlatego kiedyś polegał również na chodzeniu po domach z życzeniami i śpiewem, które miało przynieść szczęście gospodarzom. Włóczebnicy, późniejsi dyngusiarze, za taką wizytę otrzymywali świąteczny poczęstunek, a od dziewcząt pisanki jako oznaki sympatii i wykupu od polewania. Jeśli nie było odpowiedniego podarunku, to robili nieprzyjemne psikusy. Z czasem te wszystkie zwyczaje połączyły się w jeden zwany śmigusem-dyngusem. Symboliczne budzenie przyrody do życia Śmigus-dyngus przebiegał pod znakiem wody i oblewania się. Zwyczaj ten zachował się do dziś. Ma on korzenie pogańskie i wywodzi się z symboliki wody. Najczęściej chłopcy oblewali dziewczęta. Kawalerowie w ukryciu czyhali z wiadrami i specjalnie zrobionymi z drewna sikawkami lub w wyższych sferach flaszeczkami perfum, by oblać lub przynajmniej skropić pannę. Dziewczęta wrzaskliwie protestowały przeciwko oblewaniu, ale każda chciała być zmoczona, ponieważ to świadczyło o jej atrakcyjności. Zmoczone tego dnia panny miały większe szanse na zamążpójście, a te, które się obraziły, mogły mieć później kłopot ze znalezieniem męża. Wierzono, że woda nie tylko symbolizuje życie, ale także daje urodę – ponoć panna oblana wodą pięknieje i utrzymuje urodę przez cały rok. Wielkanocni kolędnicy Poniedziałek Wielkanocny był dniem, w którym po wioskach chodzili dyngusiarze. Przebierańcy ci bardzo często wodzili ze sobą koguta, stąd nazwa tego zwyczaju – kurek dyngusowy. Na początku wykorzystywano do tego żywego koguta, a z czasem jego miejsce zajął sztuczny ptak zrobiony z drewna, gliny lub upieczony z ciasta, przybrany piórami i wstążkami, którego najczęściej umieszczano w wózku dyngusowym i tak dyngusiarze – „koguciarze” – obchodzili domy w całej wsi. Kawalerowie śpiewali piosenki, składali życzenia, grali na skrzypcach, bębnie, zbierali datki, polewali dziewczęta wodą, a wszystko miało charakter zalotów do panien na wydaniu. Chodzenie z kogutem w okresie wiosennym było nawiązaniem do pradawnych wierzeń związanych z wigorem, energią życiową i płodnością. Oprac. na podstawie materiału przygotowanego przez dr Małgorzatę Dziurę z Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej foto:
Dziś drugi dzień świąt. Pamiętacie jeszcze o tej tradycji?
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor:
![Dziś drugi dzień świąt. Pamiętacie jeszcze o tej tradycji? - Zdjęcie główne](https://storage.googleapis.com/wydawnictwowspolnota-pbem/gazetabilgorajska/import/wp-contents/2023/04/lany.jpg)
reklama
Przeczytaj również:
Wiadomości Biłgorajskie
reklama
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ
Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM
e-mail
hasło
Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
Komentarze (0)