- Każda z nas zna kogoś, kto zmaga się z tą chorobą, ale nie chce się "ujawniać". I są to głównie młode kobiety. Ukrywają chorobę, nie chcą mówić, nie chcą, żeby ktoś wiedział. Z jednej strony to jest jakiś etap, przez który trzeba przebrnąć, ale ten stres zabija człowieka czasami bardziej niż choroba - mówią nam Amazonki z Biłgoraja. Panie zgodnie podkreślają, że osoby zmagające się z chorobą mogą, a nawet powinny przyjść do Amazonek w najtrudniejszym momencie swojej walki: -Ja jeździłam do Zamościa, kiedy nie było klubu u nas. Bo właśnie wtedy, gdy miałam najtrudniejszy życiowy zakręt, najbardziej potrzebowałam tego wsparcia. Jak już jest lepiej, to człowiek sobie zaczyna radzić sam. Ale początki są makabryczne i wtedy najbardziej potrzeba wsparcie drugiego człowieka. To otwarcie, przełamanie się jest trudne, ale warto. Tylko osoba, która miała podobne doświadczenia może nas zrozumieć. Dla wszystkich jest to trudne. Miałam 36 lat jak zachorowałam tłumaczy Teresa Korniak.
Jak się człowiek uprze, to żyje - mówią dzielne biłgorajanki
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor:
reklama
Przeczytaj również:
Wiadomości Biłgorajskie
reklama
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ
Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM
e-mail
hasło
Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ
reklama
Komentarze (0)