reklama
reklama

Kilka lat pisał książkę o Biłgoraju. Autor jest mieszkańcem miasta

Opublikowano:
Autor:

Kilka lat pisał książkę o Biłgoraju. Autor jest mieszkańcem miasta - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Biłgorajskie
reklama

Akcja toczy się tylko w Biłgoraju, czy czytając, wychodzimy gdzieś poza miasto? Akcja toczy się głównie w dawnym Biłgoraju, ale też na Bojarach czy Rożnówce – które w tamtym czasie były wioskami, a dzisiaj są częścią miasta. Podobnie jak nieistniejący obecnie w tamtej formie przysiółek Poczekaj. Jest to realistycznie odzwierciedlony plan miasta? Tak, czytając powieść można z łatwością odwzorować mapę ówczesnego miasta z dawnymi ulicami i ich rozmieszczeniem, pewnymi obiektami i budynkami, których już dzisiaj nie ma, jak np. synagoga przy zbiegu Mostowej i Nadstawnej, kirkut przy Morowej, młyny na Bojarach i Rożnówce czy tzw. sukiennice stojące w rynku. Ale pamiętajmy, że jest to powieść, której głównym tworzywem jest fikcja literacka. Dlatego też nie można traktować książki jak podręcznika do historii, bo wiele rzeczy sobie też dopowiedziałem i wyobraziłem, np. nowy dom rabina umiejscowiłem na Mostowej, bo tak naprawdę w żadnym opracowaniu nie spotkałem się z dokładnym jego umiejscowieniem. Skąd czerpał pan wiedzę na temat dawnego Biłgoraja, sitarzy, zwyczajów...? Zasiadając do pisania "Szczęście nie jest nam dane", miałem już pewne przygotowanie, które zdobyłem, pisząc m.in. "Biłgoraj ze starych fotografii". Jest to cyk 25 wierszy przedstawiających przedwojenny Biłgoraj: jego uliczki, konkretne budynki, zwyczaje, obyczaje, charakterystyczne miejsca, wydarzenia. Dlatego też zaczynając powieść, miałem konkretną wiedzę na ten temat. Ale też wiele rzeczy doczytywałem, robiłem notatki. Było tego trochę, mogę wymienić tylko te najważniejsze nazwiska, jak: J. Markiewicz, M. Pękalski, J. Jastrzębski, A. Wieniarski, O. Kolberg czy S. Kwiecińska. Czytałem też dużo literatury żydowskiej m.in.: braci Singerów, Pereca, Sz. Alejchema, Segala, G. Kanowicza, aby poczuć klimat i atmosferę tych małych, żydowskich miasteczek. Bo tamtejszy Biłgoraj był przecież jednym z nich. Która to już wydana przez pana książka? W swoim dorobku ma pan różne typy twórczości. To moja siódma książka. Do tej pory wydałem dwa tomy opowiadań: "Spowiedź" i "Za zamkniętymi drzwiami" i aż cztery tomiki wierszy. Aż cztery, bo tak naprawdę nie przepadam za wierszami. Praca nad poezją jest dla mnie walką wyobraźni ze słowem. Wtedy uświadamiam sobie, jak ubogim i marnym "narzędziem" jest język wobec ogromu emocji, uczuć, namiętności, które pulsują w człowieku, wobec chaosu myśli, pamięci, skojarzeń, spostrzeżeń. Nie mówiąc już o wyobraźni. Uświadamiam sobie, że język ogranicza i zniewalana człowieka, i jest tylko substytutem, za pomocą którego próbujemy nazwać, to, co jest w nas i wokół nas. W prozie zaś mogę sobie pozwolić na pewną rozrzutność. Mało o panu wiadomo. Pomimo sporego dorobku literackiego, nie bywa pan na wydarzeniach literackich, artystycznych. W internecie, w mediach społecznościowych cisza. A niektórzy czytelnicy mają panu za złe, że na książce nie umieścił pan rozbudowanej noty biograficznej. Ja się do takich rzeczy, jak bywanie na wydarzeniach, imprezach nie nadaję. Nie umiem zachwycać się tym, co mnie nie zachwyca, nie będę bił brawa, bo inni to robią, nie będę się sztucznie uśmiechał, bo tak wypada. To nie mój świat. Żeby dobrze poczuć się w jakimś środowisku, muszę go trochę poobserwować, niejako zadomowić się w nim. Jeżeli mi nie odpowiada, to unikam go. Podobnie jest z ludźmi, których poznaję. Jestem ostrożny, więc najpierw obserwuję, słucham dokładnie słów, a później analizuję. Na studiach moje koleżanki stale mi powtarzały, że od tego ciągłego analizowania, to kiedyś zwariuję. Ale ja uważam, że wszystko ma swoją przyczynę, swój sens, którego my czasami nie jesteśmy w stanie zrozumieć. Zarzucano mi, że nie ma mojej biografii. Tak, nie ma, bo cenię sobie swoją prywatność, a po drugie uważam, że czytając dany utwór, nie powinniśmy czytać go przez pryzmat autora. Bo wartość każdego utworu powinna rodzić się w nas samych, z naszego indywidualnego kontaktu z nim, a nie ze społecznej presji, ciśnienia kultury czy zwykłego snobizmu. To się przekłada na nasz stosunek do drugiego człowieka. Nie ważne kim ktoś jest, jakie zajmuje stanowisko, czyim jest dzieckiem, jakie ma wykształcenie.Człowiek jest wartością samą w sobie i należy mu się szacunek bez względu na to, jakie zajmuje miejsce w świecie. (...)

Cała rozmowa z niezwykle skromnym i sympatycznym pisarzem z Biłgoraja, w najnowszym papierowym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej. Szukajcie w kioskach, sklepach i punktach kolportażu w powiecie biłgorajskim.

reklama
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

TestBilgorajopis Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama