reklama
reklama

Mieszkańcy Ziemi Biłgorajskiej tyją. Dietetyk alarmuje

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Mieszkańcy Ziemi Biłgorajskiej tyją. Dietetyk alarmuje - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Biłgorajskie
reklama

Jako dietetyk ma pani takie skrzywienie zawodowe, że idąc ulicami Biłgoraja, zwraca pani uwagę na sylwetki ludzi? Zdecydowanie tak. A zwłaszcza w Biłgoraju i w naszym powiecie przykuwa moją uwagę zachowanie ludzi na zakupach w sklepach spożywczych. Zwraca i niepokoi. Dlaczego? Dlatego że sami robimy sobie wielką krzywdę. Z tych koszyków na zakupy dosłownie wysypuje się to, czego nie powinniśmy jeść. Populacja tyje i sama jest sobie winna. Jak woda schodzą chipsy, słodycze, niezdrowe przekąski i to, co powinniśmy jeść z umiarem i sporadycznie. U nas to jest niestety norma i coś, na co ludzie wydają sporo pieniędzy. A później jest płacz, są choroby i coraz większe rozmiary ubrań. Idzie rodzina na zakupy i mama proponuje dzieciom lody albo każe wybrać sobie chipsy czy słodycze. Dziecku, które nawet się tego nie domaga. To jest dla mnie przerażające, bo wychodzi brak wiedzy. Z jakimi problemami przychodzą mieszkańcy Ziemi Biłgorajskiej? Nadwaga przede wszystkim i choroby cywilizacyjne wynikające z tego, że mało się ruszamy i bardzo niezdrowo się odżywiamy. Bardzo. Skąd dzieci mają wiedzieć, jak zdrowo się prowadzić, skoro rodzice nie mają o tym bladego pojęcia i pozwalają im na niemal wszystko? Są pacjenci z nadciśnieniem, jest otyłość i choroby układu krążenia. Cukrzyca to także niestety pokłosie stylu życia, jaki coraz więcej osób prowadzi. Każdy niby wie, że powinno się unikać cukru, czy smażonych i tłustych potraw, ale każdy i tak to robi, bo myśli, że jest nieśmiertelny i jego to nie dotyczy. Zapominamy o tym i lekceważymy kompletnie. Ale widzi pani, był długi majowy weekend, poprawiła się pogoda. Nie powie mi pani, że nie była na żadnym grillu i odmawia znajomym? Ale oczywiście, że chodzę! Wszystko jest dla ludzi, tylko wszystko trzeba robić z głową. Ja jestem zwolenniczką podejścia 80 na 20. Czyli 80 procent tego, co jemy, niech to będzie zdrowe i wartościowe jedzenie, a te dwadzieścia procent możemy sobie pozwolić na jakieś szaleństwo. Tylko że u nas te proporcje są mocno zachwiane, a wręcz odwrócone. Jest miejsce w życiu na wszystko, bo takie izolowanie i odmawianie sobie wszystkiego też nie sprzyja naszemu zdrowiu psychicznemu. Podstawą diety nie powinny być jednak grille, tylko zdrowe produkty. Miejsce jest na wszystko, ale z wyobraźnią. Fast foody też są dla ludzi, ale z umiarem. Lokalne pizzerie i kebaby pewnie wystawią za panią list gończy. (...) Cała rozmowa w najnowszym papierowym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej. fot: zdjęcie ilustracyjne (libreshot.com)

reklama
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

TestBilgorajopis Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama