reklama
reklama

Mieszkaniec gminy Frampol napisał książkę. Takiej jeszcze nie było

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Mieszkaniec gminy Frampol napisał książkę. Takiej jeszcze nie było - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Biłgorajskie
reklama

pana książka nosi dość nietypowy tytuł. O czym ona w ogóle jest?  "Po chamsku nie po pańsku, czyli jak się żyło i godało w Woli Radziecki i najbliższej okolicy. Życie, gwara i obyczaje mieszkańców wsi Wola Radzięcka i okolic w latach mojego dzieciństwa i młodości".  Jest to, jak ja to nazywam, praca pseudonaukowa. To luźny materiał zawierający troszkę pracy technicznej, troszkę esejów - taki miszmasz dotyczący naszej mowy, kultury i tradycji. Coś do lekkiego poczytania i potraktowania z przymrużeniem oka. Chociaż myślę, że może się to komuś przydać do jakiejś poważniejszej pracy. Pisał pan wszystko z głowy?  To nie jest praca naukowa i nie podpierałem się żadnymi badaniami czy tekstami źródłowymi. Jest to praca w pewnym sensie innowacyjna, bo nikt tu wcześniej w taki sposób  nie pisał. Chciałem utrwalić to, co zostało w mojej pamięci i spróbować ocalić od zapomnienia  część naszej kultury i tradycji. Wola Radzięcka, którą pan opisuje, to chyba takie zagłębie żywej jeszcze gwary w naszym regionie?  Jeśli chodzi o gwarę mieszkańców, to coraz słabiej to wygląda, ta mowa  zanika. Język literacki, czyli ogólnopolski, wchodzi u nas do użytku w dużym zakresie i zauważa się coraz mniejszą znajomość gwary. Mamy jeszcze do czynienia z pewnymi naleciałościami, przemieszaniami. Ale dzieci, młodzież posługują się już raczej czystym językiem polskim. Chociaż wciąż zdarza się pewne językowe pomieszanie z poplątaniem. Wśród osób starszych  gwara jest rzeczywiście  nadal popularna, zwłaszcza w domach, w zamkniętym kręgu. Na zewnątrz jest jej coraz mniej. Idąc na zewnątrz: do lekarza, do urzędu, ludzie posługują się  językiem literackim. Niektórym nadal może się wydawać, że jeżeli ktoś mówi gwarą, to znaczy, że nie zna czystej polszczyzny. A z tego, co pan mówi, wynika, że mieszkańcy wsi mają dużą świadomość językową.  Nieznajomość języka literackiego, czyli tzw. czystej polszczyzny,  mogła się zdarzać jeszcze w czasach, gdy szkolnictwo nie było ogólnodostępne. Myślę, że jeśli ktoś ze starszego pokolenia chodził chociażby do 7-klasowej szkoły, to od dziecka potrafił sobie dobrze radzić w posługiwaniu się językiem literackim. Ale zaobserwowałem przypadki, gdy ludzie znali język literacki, a mimo wszystko z pewnych powodów, czy to w urzędach, czy w sklepie godali po naszemu. Myślę, że było to takie zaakcentowanie własnej tożsamości, może nawet próba lekceważenia urzędników czy na przykład mieszkańców Frampola, którzy nazywali mieszkańców okolicznych wiosek chamami - stąd zresztą tytuł mojej publikacji. "Po chamsku" - czyli naszą gwarą, "po pańsku" - czyli w mieście.  Polecam przeczytać tę książkę. Powinna być dostępna w Bibliotece Miejskiej w Biłgoraju. Można się czegoś nauczyć, ale i dobrze bawić. Starałem się, żeby było prosto,  śmiesznie, zabawnie i jednocześnie interesująco. Temat gwary woleńskiej jest panu bardzo bliski. Od dawna jest pan związany z Wolą Radzięcką? (...)

Długa rozmowa z Feliksem Kuną, w najnowszym papierowym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej. Tu także informacje ze wszystkich gmin w powiecie.

reklama
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

TestBilgorajopis Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama