reklama
reklama

O biłgorajskich zapiekankach wiedzą już nawet w ... Japonii

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

O biłgorajskich zapiekankach wiedzą już nawet w ... Japonii - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Biłgorajskie
reklama

Wystarczył jeden filmik w internecie i o biłgorajskich zapiekankach zrobiło się głośno na pół Polski. Zaskoczeni? Ale ja muszę przyznać, że nie po raz pierwszy mamy coś takiego. Takie niespodzianki kiedyś nam się już zdarzały, że wchodzi do nas przypadkowy klient i później jest z tego jakiś materiał w internecie. Byli już tacy podróżnicy zajmujący się kulinariami, którzy wędrują po Polsce i odwiedzili także nas. Uczciwie jednak powiem, że tym razem ten odzew faktycznie jest wielki. Opinia poszła ładna. Przekazali, że najlepsze zapiekanki w Polsce są w Biłgoraju. To jest niesamowicie miłe, jeśli ktoś, kto porównuje lokale w różnych częściach Polski, przyjeżdża, nie jest związany z Biłgorajem i ma takie zdanie o biłgorajskich zapiekankach. Faktycznie odzew jest ogromny i ja jestem dumny z tego, że tak to ludzie odebrali. Ja jestem trochę mniej taki facebookowy, ale poprzez młodszych ludzi podziękowałem już autorom tego kanału kulinarnego. Od ilu lat prowadzi pan ten punkt z zapiekankami? Zaczęło się w 1985 roku. Czyli 38 lat robimy zapiekanki w Biłgoraju. A dlaczego właśnie zapiekanki? Ja kiedyś pracowałem jako nauczyciel w szkole. Tak mi się poukładało życie, że chciałem już zmienić środowisko. Mój dawny wspólnik namówił mnie właśnie na coś takiego. Własnymi rękami zbudowaliśmy budkę, która tam stała przez tyle lat i tak się to rozkręciło, że trwa do dziś. Właśnie. To jest zwykła budka, nie jakiś wyszukany lokal. To w czym tkwi tajemnica, że innym się nie udaje? W czym tkwi tajemnica? Chyba w samym procesie produkcyjnym i to jest na pewno najważniejsze. Mamy dobry sprzęt, a po trzecie produkty, z których robimy zapiekanki. Szanujemy, bo wiemy, jak w dzisiejszych czasach wygląda rynek, wiemy, że jest konkurencja i wiemy, jak to jest ważne, żeby ludzie do nas chcieli wracać. Mamy stabilną i zdyscyplinowaną załogę, a przede wszystkim dobrze współpracujemy z moim wspólnikiem, który do niedawna był moim długoletnim, wypróbowanym pracownikiem.  Mamy stałych pewnych dostawców, którym jesteśmy wierni, nie martwiąc się o jakość tych produktów. Nie myślał pan przez lata, żeby zmienić lokal? Absolutnie. To jest też ważne, żeby była dobra lokalizacja. Taka magia miejsca. A miejsce jest ruchliwe, znane i jakoś przyjęło się w świadomości mieszkańców i klientów, którzy do nas przychodzą. Ale faktycznie zastanawialiśmy się, czy tego lokalu nie powiększyć i nie rozbudować. Niestety nie mogliśmy tego zrobić w tym miejscu. Zmiana tytułu własności na tym terenie nie była osiągalna dla nas na warunkach do przyjęcia. Przez tych blisko 40 lat zmieniła się receptura waszych zapiekanek? Absolutnie! To jest ta sama receptura, z którą zaczynaliśmy w 1985 roku. To pewnie też jest ważne, bo ludzie przyzwyczaili się do tego sprawdzonego smaku. Właśnie! Przypomniała mi się jedna historia. Pani, która mieszka w Japonii, kiedyś przyszła do ambasady polskiej po jakieś zaświadczenie. To było w Tokio tuż przed wyborami. I kiedy urzędnik ambasady zobaczył, że ona jest z Biłgoraja, przeprosił ją i zapytał: czy pani jest z tego miasta, gdzie są te słynne zapiekanki? Numer, który mocno nas rozbawił i ucieszył. Nie mówiąc już o tym, że i w Stanach Zjednoczonych mamy wielbicieli biłgorajskich zapiekanek. Oby takich zadowolonych klientów jak najwięcej. A konkurencja? Skoro wam idzie dobrze, to pewnie inni w Biłgoraju też próbują? (...) Cała rozmowa z właścicielem biłgorajskiego punktu z zapiekankami, w najnowszym papierowym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej. Zachęcamy do lektury!

reklama
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

TestBilgorajopis Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama