- Kolejny raz służby w Biłgoraju dały ciała. I pozwoliły biednej sarence umierać w cierpieniu. W Woli Małej koło Biłgoraja ktoś potrącił sarnę. Pomijając fakt, że nikt nie udzielił jej zgodnie z prawem pomocy, nie udzieliły jej również żadne służby - pisze do nas zbulwersowana mieszkanka.
Dziewczyna która znalazła zwierzę, zadzwoniła pod numer alarmowy 112. Dzwoniła na Straż Leśną Nadleśnictwa Biłgoraj i na Komendę Policji W Biłgoraju, oraz do Zarządu Dróg Powiatowych w Biłgoraju:
- Nikt ,absolutnie nikt nic nie zrobił!!! Dziewczyna sarna od 6 rano była w rowie ( może i wcześniej) o 12 zobaczyła ja znajomą. Obdzwoniła wszystkie służby. Nikt nie przyjechał, mimo że obiecywali. O 17 sarna nie żyła. A wystarczyło jedno zapytanie w necie, o ośrodki rehabilitacji zwierząt dzikich. Od razu wyskakują informacje ze strony RIOŚ. I są w okolicy dwa w Skrzyniach Drugich pod Lublinem i W Przemyślu. Do jednego 70 km, do drugiego 90 km. Można było ją uratować! Ale żadnej z osób pracujących w tych instytucjach, nie chciało się wypełnić swoich obowiązków, za które bierze pieniądze z budżetu państwa. Z naszych podatków. Żaden z tych urzędników nie wypełnił swoich obowiązków i nie okazał się człowiek z empatią. Sarenka umarła. A jej oczy błagały o pomoc. I zabił ją nie tylko ten, który ją potrącił i uciekł, ale wszystkie te osoby które odebrały telefon i nic nie zrobiły - informują oburzeni mieszkańcy.
reklama
Komentarze (0)