Dziecko Zamojszczyzny wielokrotnie zaznacza, że nie pamięta tych wydarzeń, ale matka opowiadała mu wszystko tyle razy i z takimi szczegółami, że może odtworzyć tę historię, jakby widział ją oczyma matki.
Przeżył wysiedlenia. Po 80. latach mówi nam co się działo
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor:

reklama
Przeczytaj również:
Wiadomości Biłgorajskie
reklama
- No i przyszedł ten moment, kiedy rano pojawiły się samochody - budy na drodze między Rudą a Wólką. Przed wyjściem matka chciała dać ojcu bagaże, ale Niemcy się nie zgodzili. Ale pozwolili jej te bagaże zakopać w piwnicze ziemnej. I matka zakopała. Nie wiem co tam było, pewnie jakieś wartościowe rzeczy, których nie mogła zabrać. Następnie udaliśmy się na miejsce zbiórki na Górce.
(...)
Cała historia w tylko papierowym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej. Przeczytajcie, bo warto.
To była zbiórka pierwsza i stamtąd tzw. budami (samochody dostawcze z plandekami) dojechaliśmy do Puszczy Solskiej pod kościół. Tam czekaliśmy na transport do Zwierzyńca. Z tego co rodzice opowiadali, ludzi było bardzo dużo. Niektórzy czekali bardzo długo - matka mówiła, że ludzie z Tarnogrodu czekali dzień i noc.
Nasz rozmówca podkreśla, że w Biłgoraju nie było obozu, a miejsce "przeładunkowe".
- Tam drutów nie było, więc nie można tego nazwać obozem. Swoją drogą szkoda, że to miejsce nie jest w żaden sposób upamiętnione. W Biłgoraju w ogóle bardzo mało miejsc wysiedleń jest upamiętnionych - wtrąca Biłgorajczyk.
- Tam w Puszczy była pierwsza selekcja. Niektórych wysłano do Zwierzyńca, innych do Zamościa. My pojechaliśmy do Zwierzyńca, gdzie znajdował się obóz przejściowy. Ale z tego co mi matka mówiła, to był on w trakcie budowy. Nie było tam ujęcia wodnego, nie było studni, tylko druty dookoła. Upał był niesamowity, bo to było lato i ludzie potrafili własnymi rękoma grzebać w tym piasku i dogrzebywali się do wody podskórnej, leśnej. Stamtąd matka przez kilka dni poiła mnie tą wodą wykopaną rękami.
Później wszystko potoczyło się szybko
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ
Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM
e-mail
hasło
Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
Komentarze (0)