9 lutego rondo w Tarnogrodzie na DW 835 na wysokości stacji paliw zostało całkowicie zablokowane na 4 godziny. Możliwość przejazdy miały tylko pojazdy uprzywilejowane. Dodatkowo co pół godziny 12 traktorów objeżdżało rondo w centrum Tarnogrodu.
Tę samą drogę wojewódzką, tyle że kilkadziesiąt kilometrów dalej, blokowały dziesiątki ciągników w gminie Turobin, jeżdżąc w kółko przez 5 godzin na odcinku Huta Turobińska - Wysokie w gminie Turobin.
Postulaty ciągle te same. Ale jak nie pomaga to, że stoimy grzecznie, to może pora zacząć tak, jak we Francji
Postulaty rolników nie zmieniły się od czasu strajku ostrzegawczego, który odbył się 24 stycznia (wtedy rolnicy w powiecie biłgorajskim zablokowali na 2 godzin DW 835 w gminie Księżpol). Przybyło jednak strajkujących, lokalizacji, a i forma protestu przybrała na sile. Strajkujący zablokowali wjazd samochodu dostawczego z towarem do Biedronki w Tarnogrodzie:
-Dziś blokujemy też dostawy do Biedronki z tego względu, że już nie tylko zboże, ale coraz więcej ukraińskich gotowych produktów wjeżdża do Polski. Następnie te gotowe produkty są przepakowywane w opakowania polskich firm. My, jako europejscy rolnicy, mamy co roku nowe substancje zakazywane w ochronie roślin, a w Ukrainie można stosować wszystkie stare, najtańsze szkodzące zdrowiu substancje. Nam wprowadzają nowsze i dużo droższe substancje, tym samym podnoszą koszty produkcji - wyjaśnia rolnik, który swoim traktorem zablokował wjazd dostawczaka do supermarketu.
[caption id="attachment_739972" align="alignnone" width="418"] Rolnicy pokazali nam etykiety, na których widać, że produkty pochodzenia ukraińskiego sprzedawane są jako polskie[/caption]
Rolnik przyznaje, że kierowca chciał przejechać, mówił, że ma swoje godziny.
-Ale nic nie zrobi, musi czekać - podsumowuje
Niezmiennie rolnicy protestują przeciwko polityce Unii Europejskiej w zakresie "Zielonego Ładu", rozbudowanej biurokracji. Zapowiadają kolejne kroki:
-Jest tu dziś około 200 traktorów. Protestujemy, bo nie zgadzamy się z tym, co narzuca Unia Europejska, z Zielonym Ładem, z sytuacją z Ukrainą. Postulaty są cały czas te same, bo nic się nie zmienia. A coś musi się zmienić. Dziś jest tak, a za 2-3 dni blokujemy wszystko, Biłgoraj też. Niech ludzie wszędzie zobaczą, co się dzieje. Mamy ogłoszone 30 dni strajku. Jak nie pomaga to, co robimy, że stoimy grzecznie, to może pora zacząć tak, jak we Francji. Chyba trzeba coś zrobić, żeby ktoś zwrócił uwagę, przyjechał do nas - mówił w Tarnogrodzie Kasjan Kucharski, szef rolniczej Solidarności w powiecie biłgorajskim.
Unia chce całkowicie zlikwidować europejskie rolnictwo
Współorganizatorem strajku był Henryk Marczak, Przewodniczący Rady Gminy Księżpol. Marczak uważa, że działania Unii Europejskiej ukierunkowane są na likwidację nie tylko polskiego, ale i europejskiego rolnictwa:
- Szerszym problemem jest tutaj próba wygaszenia produkcji rolnej w Europie, żeby ściągać żywność z Ameryki Południowej i z Ukrainy. Sprzeciwiamy się niekontrolowanemu przepływowi produktów spożywczych do Polski i przez Polskę do Unii Europejskiej. Bo już w całej Unii ceny są poniżej kosztów produkcji. Nie tylko my, ale także rolnicy francuscy, niemieccy czy hiszpańscy zaczynają to zauważać. Tam protesty są dużo większe i dużo bardziej ostre niż u nas. My dalej nie wytrzymamy. Myślę, że Parlament Europejski dąży do tego, by rolnicy w Europie i w Polsce zbankrutowali. Polska jest producentem najlepszej zdrowej żywności w Europie. I tego chce się nas pozbawić, pod pozorem ochrony klimatu. To jest jakaś lobbystyczna propaganda, której nie możemy się poddać- tłumaczy Henryk Marczak
Przewodniczący Gminy Księżpol dodaje, że rząd w ogóle nie reaguje na apele rolników:
-Po spotkaniu z ministrem rolnictwa nie było żadnego odzewu - same ogólniki. Nie ma żadnego efektu, nikt nas nie słucha. A nie możemy dopuścić do tego, żeby nasze dzieci jadły żywność, która nie jest sprawdzana pod kątem pestycydów czy nawozów. A w Ukrainie czy Ameryce Południowej dopuszczone są środki, które w Europie są zakazane już od 20 lat - zaznacza współorganizator protestu.
Jeśli nas Unia nie wysłucha, to w Polsce zostanie tylko kilku Oligarchów
Andrzej z Łukowej również zwraca uwagę, że jeżeli nic się nie zmieni, obecna sytuacja doprowadzi do likwidacji rolnictwa:
-Jak nas Unia nie wysłucha, to zostanie tylko kilku oligarchów. Nie będzie 1 mln 200 tys rolników, tylko będzie 10 jak na Ukrainie. I tyle. Małe gospodarstwa już są nieopłacalne. W 2000 roku byłem na szparagach w Niemczech. Już w tamtych czasach gospodarz, który miał "tylko" 15 ha pola chodził do pracy. U nas do tej pory taki rolnik dawał radę. Teraz już nie daje. Albo ma się setki hektarów, albo wychodzi się na minus. W ubiegłym roku pszenicę sprzedawałem bodajże po 1580, w tej chwili proponują 700 zł - mówi rolnik z Łukowej.
Ogólnopolski strajk rolników zarejestrowany jest do 10 marca. Rolnicy zapowiadają, że do tego terminu będą pojawiać się w różnych miejscach, by mówić o problemach polskich i europejskich rolników.
reklama
Komentarze (0)