Pierwsze polskie rodzime monety pojawiły się nie za czasów Mieszka I, lecz dopiero w okresie panowania jego syna Bolesława Chrobrego. Z naszego terenu znane są pojedyncze znaleziska monet, zgromadzonych w biłgorajskim muzeum. Wśród nich – skarb z Księżpola, liczący 214 numizmatów z XVII i XVIII wieku, między innymi szóstaki z okresu panowania Jana Kazimierza. Skarb monet z Księżpola został odkryty przed 1966 rokiem. Wszystkie monety znajdują się Muzeum Ziemi Biłgorajskiej w Biłgoraju. Jedna z takich monet została zaprezentowana na zdjęciach zamieszczonych poniżej.
Najwięcej skarbów monet odkrytych na Zamojszczyźnie pochodzi z XVII wieku. Najczęściej zakopywano je w ziemi, bowiem wydawała się ona najodpowiedniejszą i najbezpieczniejszą kryjówką, a poza tym zazwyczaj ukrywaniu towarzyszył pośpiech i niebezpieczeństwo. Czasem odkrycia dokonywane są podczas rozbiórki starych budynków. Przyczyną pozostawiania tych skarbów w ziemi były wojenne kataklizmy, klęski żywiołowe czy napady rabunkowe na kupców przemierzających szlaki handlowe.
Przed wieki przez teren gminy Księżpol także przebiegały ważne trakty handlowe i komunikacyjne. Najważniejszy trakt prowadził z Biłgoraja do Tarnogrodu, a z przeprawą na rzece Tanew w Markowiczach związane są liczne legendy i anegdotki. Najciekawsza z nich mówi o senatorze i kasztelanie Łosiu, który został uratowany z nurtu rzeki Tanew, w zamian za co postawił pamiątkową figurę przy moście na Tanwi.
Źródła historyczne wskazują, że już w 1650 r. w Markowiczach istniał młyn na rzece Tanwi. Oskar Kolberg w 1884 r. podaje, że obok mostu stała także figura z napisem:
Jak drogie senatorskie życie, Pan wie,
bo go uchował od bystrej rzeki – Tanwie.
A że Pan Pana od śmierci – wybawił,
przeto Pan Panu figurę – postawił
Ten sam tekst odnoszony jest do figury św. Jana Nepomucena z Narola. Figura ta łączona jest z fundacją wotywną hrabiego Feliksa Antoniego Łosia (1737-1804) za opatrznościowe ocalenie ze wzburzonych wód Tanwi.
Legenda głosi, że pewnego razu, wczesną wiosną po roztopach wracał hrabia Łoś do pałacu. Po ulewnych deszczach woda wezbrała, a bryczka miała przejechać przez strumień. Pan nakazał woźnicy sprawdzić jak jest głęboko. Ten sprawdził dno i orzekł, że jest głęboko „na chłopa”. Hrabia odrzekł: „woda na chłopa – panu po kolana” i kazał jechać. Rwący nurt rzeki przewrócił karetę i zatopił wraz z końmi. Chłop z narażeniem życia wyciągnął swego pana, nie było to zresztą proste, ponieważ był Feliks Antoni Łoś postury okazałej. Kiedy wrócili do pałacu, dziedzic kazał wymierzyć służącemu 50 batów za to, że ośmielił się go chamską ręką dotknąć. Następnie w podzięce za uratowanie życia podarował obitemu znaczną ilość ziemi. Na miejscu tego zdarzenia zaś hrabia postawił kapliczkę z wyrytym wewnątrz tekstem.
Oskar Kolberg pisząc o tym zdarzeniu sytuuje figurę nad Tanwią pod Księżpolem, podając umieszczony na niej wierszowany napis (źródło – Muzeum Zamojskie).
Nie wiemy, czy skarb z Księżpola jest zawartością zagubionej sakiewki, czy ukrytym łupem, ale i tak historia jego odnalezienia jest bardzo ciekawa.


info: GOK w Księżpolu/ foto: Daniel Tereszczuk - Muzeum Ziemi Biłgorajskiej w Biłgoraju/ gowork.pl
reklama
Komentarze (0)