Tu jest naprawdę ciężko. Proszą nawet o ręczniki i poduszki

Obecnie na oddziale przebywa 70 podopiecznych. Historie seniorów z Tarnogrodu są bardzo różne część z nie ma nikogo, innymi z powodu na stan zdrowia bliscy nie są w stanie sami się opiekować, jeszcze inni sami podjęli decyzję że chcą tam zamieszkać. Zakład Opiekuńczo-Leczniczy często mylony jest z domem spokojnej starości - ale jak sama nazwa wskazuje, są tam osoby także chore. Część z nich, spędza w tym miejscu swoje ostatnie dni. Personel stara się by tym osobom niczego nie brakowało, by zapewnić im opiekę zdrowotną, rehabilitację czy inne zajęcia: - Zbieramy potrzebne rzeczy bo wiemy jak bardzo szybko się zużywają. Jesteśmy cały czas w kontakcie z personelem zakładu, na bieżąco omawiamy potrzeby i informujemy ich o tym co udało się zebrać i pytamy jak możemy jeszcze pomóc. W sobotę na oddział trafiła lodówka przekazana na zbiórkę przez mieszkankę Tarnogrodu, za co wraz z ZOLem serdecznie dziękujemy. Co do osób niestety są to też takie które mają rodziny ale o nich zapomniano. Ci seniorzy tęsknią, obwiniają się o to, dlatego mają też zapewnione przez ZOL porady psychologiczne i one są bardzo ważne.My pomagamy ile możemy, ale to personel zakładu zasługuje na największy szacunek - mówi Nowej Gazecie Biłgorajskiej, Elżbieta Łukasik z fundacji Bliżej Pasji, która organizuje pomoc. Co jest najpilniej potrzebne? Pościel, koce, ręczniki, poduszki, podkoszulki damskie i męskie, mokre chusteczki, pianki do mycia, środki na odparzenia itp, szachy, karty, ogórki kiszone, ciastka w dużych opakowaniach, słone przekąski, używany laptop ( są podopieczni którzy są na tyle sprawni że chętnie zaglądają do internetu lub w ten sposób kontaktują się z bliskimi lub znajomymi)