reklama
reklama

Tu omal nie umarło dziecko! Dramatyczne sceny i policyjna interwencja w gminie Księżpol

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Tu omal nie umarło dziecko! Dramatyczne sceny i policyjna interwencja w gminie Księżpol - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Biłgorajskie
reklama

12 grudnia  biłgorajscy policjanci otrzymali  zgłoszenie dotyczące niezabezpieczonej studzienki w rejonie pól w miejscowości Przymiarki.
 

Policyjna interwencja w szczerym polu

 
-Policjanci, którzy udali się na miejsce stwierdzili, że w odległości 300-400 metrów od zabudowań znajduje się studzienka, która nie jest przykryta. W związku z tym sporządzili notatkę, którą następnie przekazali do Urzędu Gminy Księżpol -mówi Joanna Klimek, rzecznik prasowy KPP w Biłgoraju.
   
Udało nam się ustalić, komu tak zależało na zabezpieczeniu studzienki. Policję zawiadomiła  pani Monika, która  twierdzi, że pierwszy raz zgłosiła sprawę niezabezpieczonej studzienki w Urzędzie Gminy Księżpol  latem 2022. Urzędnicy obiecali zająć się sprawą, ale ciągle coś stawało na przeszkodzie.
   
Jarosław Piskorski wyjaśnia nam, że zabezpieczenie studzienki leży w zakresie Spółki Wodnej, ale gmina wspiera Spółkę w działaniach. Wszystko miało już być przygotowane do wykonania prac w terenie, ale ostatnio na przeszkodzie w zabezpieczeniu obiektu stanęły warunki pogodowe.
 

O włos od tragedii

Pani Monika, która w końcu zgłosiła sprawę na Policję,  a wcześniej w Urzędzie Gminy, postanowiła, że nie odpuści. Powód mrozi krew w żyłach:
   
- Chodzi o niebezpieczną odkrytą studzienkę melioracyjną we wsi Przymiarki, w pobliżu zabudowań na polu.  Studzienka jest na równi z ziemią, nie ma wieka i jest mało widoczna, porośnięta trawą wokół. Wiele lat temu wpadło do studzienki dziecko zimą idąc polami do szkoły w Rakówce - tłumaczy pani Monika.
   
- To ja jestem tym dzieckiem...- dodaje po chwili.
 
-Teraz jestem dorosłą kobietą. I chcę zabezpieczyć to miejsce - podkreśla kobieta.
  Pani Monika wraca wspomnieniami do wydarzeń sprzed lat:
 
-Szłam w zimie do szkoły i wpadłam tam. Mogłam tam umrzeć. Było mi ciężko się stamtąd wydostać, bo metalowe pręty były oblodzone i ośnieżone. Nie miałam się jak ich złapać, żeby wyjść. Stałam w lodowatej wodzie po uda... nie wiem jak długo, może kilka godzin. Obłupywałam lód i śnieg rękami,  a jak zamarzały mi dłonie, to te małe rączki wkładałam do buzi, żeby je ogrzać. I łupałam lód dalej. Byłam na początku podstawówki. Szłam polami do szkoły, jak co dzień. Wlot do studni  nie był widoczny. Wszystko było zawiane i nie było widać ani polnej drogi,  ani studni. Wszystko było równo zawiane śniegiem, a ja szłam przed siebie - wspomina kobieta.
 
W ubiegłym roku pani Monika wróciła w rodzinne strony i oniemiała, gdy zobaczyła, że niebezpieczny obiekt jest nadal lub znów  niezabezpieczony:
  -W tamtym roku byłam tam na spacerze z psem i zobaczyłam to miejsce. Niezabezpieczone. Zgłosiłam do Gminy. I od półtorej roku nadal tak to stało.  Odsyłali mnie, że albo jest za mokro, albo za grząsko, albo żeby komuś upraw nie niszczyć. Ostatnio dostałam maila, że przykrycie jest niemożliwe z powodu złych warunków atmosferycznych. W listopadzie mówili, że im się koparka zepsuła - mówi pani Monika.

Jednak się dało

 
Okazało się, że dopiero policyjna interwencja z 12 grudnia  przyniosła pożądany skutek. Dzień po wizycie mundurowych obiekt został zabezpieczony.  Policjanci potwierdzili, że 13 grudnia przed południem studzienka była już przykryta.
     
- Dało się to jednak zrobić w niecałą dobę. A wcześniej przez półtorej roku był problem - podsumowuje pani Monika.
      Zdjęcia studzienki wykonane na początku listopada 2023:

reklama
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

TestBilgorajopis Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama