W okolicy były już zabudowania, a z Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego wynikało, że działka nr 917 w Biszczy jest budowlana, a z ogłoszenia, że jest częściowo uzbrojona - jest prąd, kanalizacja, woda natomiast znajduje się po drugiej drogi, w drodze gminnej będącej działką nr 961.
Marzena i Janusz nabyli więc nieruchomość, a machina załatwiania zgód i pozwoleń ruszyła. W kwietniu 2018 roku Kierownik Zakładu Gospodarki Komunalnej w Biszczy wydał warunki techniczne przyłącza wodnego i kanalizacyjnego. Dokument był jednym z wielu niezbędnym do uzyskania pozwolenia na budowę. Określał warunki techniczne wykonania przyłącza: parametry techniczne, grubość rur, lokalizacja wodomierza. Oprócz jednego punktu. W miejscu, gdzie wpisuje się, którędy ma przebiegać przyłącze... pozostawiono trzy kropki.
No ale dokumenty poszły dalej i w sierpniu 2018 roku Marzena i Janusz otrzymali pozwolenie na budowę "budynku mieszkalnego z przyłączem elektroenergetycznym poza licznikowym, wodociągowym i kanalizacji sanitarnej (...)".
Zanim się wybudujecie, będzie nowy wodociąg. Po co płacić dwa razy za przyłącze?
W 2019 systemem gospodarczym wzięli się do roboty. Żeby nie wozić wody w beczkach na budowę, najpierw chcieli podłączyć wodę. Koparka była już zamówiona, ale od wójta dowiedzieli się, że będzie budowana nowa sieć wodociągowa i urzędnicy doradzili im, by poczekali. Postanowili, że poczekają i nie będą narażać się na podwójne koszty związane z dwukrotnym przyłączaniem się do sieci wodociągowej. Do dziś żałują tej decyzji, bo być może przez to, że wtedy się nie podłączyli, teraz w ogóle nie zamieszkają w nowym domu.
Ale wtedy nie widzieli o tym, co ich czeka za kilka lat. Budowali więc dom, planowali ślub, wspólne życie no i czekali na nowy wodociąg. W międzyczasie, co potwierdza wójt Pyczko, plan budowy sieci wodociągowej w gminie Biszcza nie wypalił.
Gdy dom był już gotowy, w 2022 roku wybrali się do Urzędu Gminy, by podłączyć się do istniejącego wodociągu. Jakież było ich zdziwienie, gdy okazało się, że to niemożliwe w takiej formie, jak przewiduje projekt budowlany. Najpierw rozmawiali z Kierownikiem ZGK i wójtem, później przeszli na załatwianie spraw drogą formalną.
- Od początku zależało nam, żeby zrobić wszystko zgodnie z prawem. Mamy projekt, uzgodnienia i tego chcemy się trzymać. Tym bardziej że już kilka lat czekaliśmy, po słownej obietnicy wójta, że będzie nowy wodociąg. Skoro nowego wodociągu nie było, chcieliśmy się przyłączyć tam, gdzie wskazuje projekt budowlany, czyli na gminnym przyłączu na działce nr 961 - tłumaczą.
Dom jest, wody nie ma, nie dla nich...
W grudniu 2022 wójt pisemnie poinformował ich, że "faktycznie przez działkę nr 961, która jest drogą gminną, przebiega przyłącze wodociągowe. ZGK w Biszczy nie jest jednak uprawniony do wydania warunków przyłączenia do tego przyłącza, gdyż nie jest ono jego własnością i nie spełnia definicji "sieci". Powyższe spowodowałoby również uwikłanie innych podmiotów w rolę dostawcy wody, a ZGK nie mógłby zagwarantować przyszłym odbiorcom ciągłości dostaw wody pod odpowiednim ciśnieniem".
Dalej w piśmie wójt poinformował ich, że "sieć wodociągowa przebiega przez prywatne działki, w związku z tym koniecznie jest uzyskanie zgody właścicieli na wejście na ich teren w celu budowy przyłącza. Najprawdopodobniej konieczne będzie także ustanowienie stosownej służebności" - czytamy w piśmie z grudnia 2022. W piśmie wójt pisze, że kierownik ZGK o takich założeniach informował Marzenę i Janusze ustnie w dniu wydania warunków przyłącza w 2018 roku.
- Nikt nam nic takiego nie powiedział! Gdybyśmy wiedzieli, załatwilibyśmy służebność przed przystąpieniem do budowy, lub po prostu zrezygnowalibyśmy z zakupu działki! My tutaj zainwestowaliśmy 400 tys. zł w ten dom. Od 2018 mamy pozwolenie, mapy, najdrobniejszy szczegół jest opisany i rozrysowany. A w 2022 informują nas, że wykonanie przyłącza jest niemożliwe! - mówią.
Ze stanowiska wójta wynika, że sąsiadujące z ich działką przyłącze jest własnością prywatną, a gmina ma obowiązek podłączenia ich do sieci gminnej. Mogą co najwyżej na własny koszt podłączyć się do sieci oddalonej o 130 metrów, ale to wymagałoby kopania przez działki sąsiadów i, jak wspomniano w piśmie, uzyskania służebności gruntów. Próbowali, ale nie uzyskali zgody sąsiadów.
[caption id="attachment_738657" align="alignleft" width="408"] To droga gminna oznaczona nr działki 961, na której znajduje się... no właśnie: sieć czy przyłącze?[/caption]
- Ludzie nie zgadzają się na służebność, pewnie boją się, że ciśnienie wody spadnie, jak kolejny dom podłączą. Ale co my mamy zrobić? Czujemy się oszukani i potraktowani co najmniej niesprawiedliwie. Jak można stawiać kogokolwiek w takiej sytuacji, kiedy dom jest niemal skończony. My nie chcieliśmy sporów, nie chcemy chodzić po prawnikach i gazetach. Jedyne, czego chcemy, to tylko podłączyć wodę i zamieszkać razem, na swoim. Myśleliśmy nawet o studni głębinowej, ale dowiedzieliśmy się, że w Biszczy to niemożliwe. Na pytania, co mamy w takim razie zrobić, usłyszeliśmy raz w gminie, żebyśmy deszczówkę łapali - mówią zrezygnowani.
Tajemnica Poliszynela: którędy biegnie wodociąg w Biszczy?
Zaczęli jednak drążyć, pytać, jak to możliwie, że sąsiedzi mają wodę, a oni nie. Pisali pisma i na podstawie prawa do informacji publicznej chcieli się dowiedzieć, skąd i na jakich warunkach sąsiad ma wodę. Wnioskowali o mapy, na których wskazano by im, którędy biegnie sieć wodociągowa i kanalizacyjna oraz o wskazanie miejsca, gdzie wpięty jest do sieci budynek sąsiada i gdzie zlokalizowane jest jego przyłącze wodociągowe i kanalizacyjne. W odpowiedzi otrzymali wydruk z geoportalu oraz informację, że Zakład Gospodarki Komunalnej nie posiada informacji o miejscu wpięcia do sieci wodociągowej i kanalizacyjnej przyłączy dla budynku mieszkalnego sąsiadów oraz ZGK nie posiada informacji o trasie przebiegu przyłącza wodociągowego i kanalizacyjnego budynku sąsiadów.
- Przecież to się wszystko kupy nie trzyma. Jak mogą nie wiedzieć, a jeśli nie wiedzą, kto i gdzie i jest wpięty, to dlaczego w oficjalnych pismach informują, że jak nas wepną, to innym użytkownikom spadnie ciśnienie wody? Na geoportalu nie ma zaznaczonych żadnych przyłączy do budynku sąsiadów, ale mieszkają, wodę mają, więc gdzieś muszą być podłączeni. To absurd na skalę kraju! Rok czasu się już szarpiemy - mówią.
Wójt odpisuje zamiast Rady Gminy
22 marca 2023 r., po roku przepychanek, Marzena i Janusz złożyli skargę na działanie kierownika ZGK. W skardze skierowanej do RADY GMINY podnieśli kilka innych aspektów sprawy. Oczywiście problemu na tym poziomie nie rozwiązali, ale ciekawy jest sposób załatwienia sprawy przez wójta i Radę.
Skarga do Rady Gminy wpłynęła 22 marca 2023 r. 5 kwietnia wójt gminy odpisał, że uznaje skargę za bezzasadną - przypomnijmy, skargę, która skierowana była do Rady Gminy. Wójt odpiera wszelkie zarzuty, uznając je za nietrafne. Za nietrafny uznaje zarzut, że skarżący nie zostali poinformowani o miejscu wpięcia do sieci. "Pismem z dnia 21 grudnia 2022 r. Kierownik ZGK informuje Panią, że najbliższa studzienka kanalizacyjna znajduje się na działce 961 w odległości około 85 mb od Pani nieruchomości, a najbliższe miejsce wpięcia znajduje się w odległości ok. 130 mb od Pani nieruchomości. Nie było możliwe i na obecną chwilę również nie ma możliwości wskazania trasy przebiegu sieci zarówno kanalizacyjnej, jak i wodociągowej, ponieważ inwestor nie opracował i nie uzgodnił z ZGK planu sytuacyjnego".
[caption id="attachment_738658" align="alignnone" width="593"] W domu umywalki już są. Tylko wody brak[/caption]
Wójt poinformował również w swoim piśmie, że nie ma prawnych możliwości wykonania przyłącza wodociągowego czy kanalizacyjnego od istniejącego przyłącza z działki sąsiedniej, ponieważ: przyłącza wodno - kanalizacyjne stanowią prywatną własność właściciela działki, a ZGK ma obowiązek przyłączyć nieruchomość do sieci gminnej. Brak jest pisemnej zgody właściciela działki sąsiedniej na realizację niniejszego zadania. 3. ZGK nie zapewni technicznych możliwości świadczenia usługi ciśnienia i ilości dostarczanej wody".
Marzena i Janusz skierowali drugą skargę, tym razem na wójta, że to wójt uznał ich skargę za bezzasadną, kiedy zgodnie z prawem takie prawo przysługuje tylko Radzie Gminy. Skargę złożyli 27 kwietnia, a kopię wysłali do wojewody. Tym razem Gmina zadziałała ekspresowo. Jeszcze tego samego dnia odbyła się Komisja Skarg Wniosków i Petycji, następnie Sesja Rady Gminy, która uznała, że skargę na działanie kierownika za bezzasadną. Argumentacja była tożsama z argumentacją wójta. 27 czerwca 2023 r. natomiast Rada Gminy Biszcza uznała skargę na wójta również za bezzasadną, argumentując to między innymi tym, że udzielenie merytorycznej odpowiedzi przez wójta nie stanowiło rozpatrzenia skargi sensu stricto, bowiem skarga została rozpatrzona przez radę 27 kwietnia (w dniu, kiedy Marzena wniosła skargę na wójta).
Wójt: Wybudujemy nowy wodociąg
Zapytaliśmy wójta Zbigniewa Pyczko, jakie jest jego stanowisko w tej sprawie. Na odpowiedź wójta składały się fragmenty wyżej cytowanych przez nas pism oraz stanowisk gminy. Wójt zapewnił też, że nadal planuje budowę wodociągu.
- Opracowana została dokumentacja techniczna i w najbliższym czasie Gmina przystąpi do rozbudowy sieci wodociągowo-kanalizacyjnej na nowych terenach - między innymi na działce nr 917 położonej w miejscowości Biszcza, która stanowi własność Pani Marzeny - odpowiada wójt.
- My to słyszymy od 2019 roku. Ile mamy czekać? Chcieliśmy razem zamieszkać, jesteśmy trzy miesiące po ślubie, a nie możemy się wprowadzić do domu, na który od tak dawna pracujemy. Chcieliśmy prowadzić tutaj warsztat samochodowy. Tracimy czas i pieniądze, a w gminie napotykamy na mur nie do przebicia - mówią młodzi inwestorzy.
Na pytanie, czy wójt w całym procesie sporządzania dokumentacji i wydawania pozwolenia na budowę (kopia projektu i pozwolenia trafiła również do wójta Gminy Biszcza) nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości i nie ma sobie nic do zarzucenia, wójt Pyczko nie odpowiada.
Cała nadzieja w Wodach Polskich
Wniosek o rozstrzygnięcie sporu wraz z załączoną całą dokumentacją i korespondencją z Gminą skierowali do Dyrekcji Wód Polskich 11 kwietnia tego roku. Już trzy razy otrzymali pismo informujące o przesunięciu terminu załatwienia sprawy o 30 dni ze względu na "skomplikowany charakter sprawy" i obszerny materiał dowodowy. Nowy termin załatwienia sprawy upływa 15 października.
Co dalej?
- Jeśli Wody Polskie tego nie załatwią, czeka nas sąd. Ale my nie chcemy się sądzić, nie chcemy sporów z sąsiadami. Chcemy dokończyć budowę i mieć wodę, chcemy otworzyć tutaj warsztat samochodowy i być niezależni. Dlaczego młode małżeństwo nie może cieszyć się życiem i nowym domem? Bo nie kłaniamy się wystarczająco nisko urzędnikom w gminie? Wstrzymaliśmy się z inwestycją, bo nie wiemy, czy mamy inwestować w meble, czy w prawników? Oszczędności życia poszły na ten dom. Wszystko robiliśmy zgodnie z prawem i zgodnie z projektem. Dlatego mamy żal, że potraktowano nas tak, jakbyśmy chcieli zrobić coś nielegalnie. A teraz możemy wszystko stracić. Gdybyśmy wiedzieli, że z tą działką jest jakiś problem, nie kupilibyśmy jej - tłumaczą.
Natalia Račaitis
reklama